Uwielbiam niemal wszystko co hiszpańskie i uwielbiam się śmiać. Tu pojawia się jednak pewien problem. Im więcej hiszpańskich komedii oglądam, tym częściej dochodzę do wniosku, że bawi mnie zupełnie co innego niż Hiszpanów. A może trafiam na złe filmy? Tak czy inaczej, po obejrzeniu wielu filmów przeciętnych i słabych, udało mi się wybrać… trzy komedie hiszpańskie, które rozbawią cię do łez.
A przynajmniej mam nadzieję, że tak właśnie się stanie.

“Jak zostać Baskiem” lub “Hiszpański temperament”
“Jak zostać Baskiem” występuje także pod (nietrafionym!) tytułem “Hiszpański temperament”. Mniejsza jednak o tytuł, bo przyzwyczailiśmy się już do tego, że polskich dystrybutorów ponosi wyobraźnia. Zwykle na manowce. Ważniejsze jest to, że to przecudny, przezabawny film. Zdecydowanie moja ulubiona komedia hiszpańska.
Ta historia zaczyna się w Sewilli, a kończy w Kraju Basków. Te dwa regony Hiszpanii dzieli nie tylko wiele kilometrów, ale i wszystko inne, od stylu bycia przez kuchnię po język. Mieszkający w Sewilli Rafa do Kraju Basków zmierza tylko po to, by oddać torebkę pewnej młodej damie, którą ta zostawiła wyjeżdżając w pośpiechu z Andaluzji. Ot, hiszpańska wersja “Kopciuszka”.
Dama ta jest Baskijką z krwi i kości, więc na wymuskanego sewillczyka patrzy z pogardą. Okazuje się jednak, że będzie potrzebowała jego pomocy. Rafa ma wcielić się w rolę narzeczonego Amai, bo nasza dumna Baskijka “zapomniała” powiedzieć ojcu o zerwaniu z narzeczonym. Przed młodym mężczyzną nie lada wyzwanie. Musi wcielić się w Baska, a niełatwo zwieść ojca “narzeczonej”. Podejrzliwy Koldo lustruje potencjalnego zięcia uważnie, a potencjalny zięć dwoi się i troi, by Amaia spojrzała na niego przychylniej.
Brzmi mało ciekawie? Zapewniam, że tak nie jest. “Jak zostać Baskiem” to przezabawna hiszpańska komedia, z inteligentnym dowcipem, zwariowanymi scenami, świetną grą aktorską i uroczą żonglerką stereotypami. Jeśli słabo orientujecie się w różnicach kulturowych między mieszkańcami Andaluzji i Kraju Basków – nie szkodzi! I tak będziecie bawić się przednio!

“W jednym rytmie”
“W jednym rytmie” to barwna komedia pełna muzyki. Zaczyna się jednak dość dramatycznie. Oto główny bohater, Fidel, umawia się na spotkanie, na którym ma poznać swoją biologiczną matką, Virginią. Spotkanie to nie kończy się sukcesem, a wypadkiem. Od tej chwili Fidel cierpi na amnezję, a matka postanawia się nim zaopiekować. Na karku ma jednak dwóch synów-nierobów, którzy są mocno niezadowoleni z dodatkowego lokatora. Obaj stracili jakiś czas temu pracę i bez skrupułów żerują na matce, która sama zarabia niewiele. Teraz najchętniej pozbyliby się braciszka.
Energiczna Virginia ma równie energiczne koleżanki. Razem tworzą barwną grupę taneczną. Fidel szybko znajduje z nimi wspólny język. Nawiązuje znajomości, a nawet znajduje miłość. Kłopoty jednak wiszą w powietrzu. Gdy wyda się kim był Fidel w swym poprzednim życiu i jaką krzywdę wyrządził wielu ludziom, cóż… może nie być różowo.
“W jednym rytmie” to niewymuszony humor, barwne postaci i mnóstwo pozytywnej energii. Będzie zabawnie, ale i nieco poruszająco. Mimo przerysowania postaci, całość wcale nie jest infantylna. Pod płaszczykiem komedii znalazło się tu miejsce dla takich tematów jak tolerancja, problem bezrobocia czy agresywnych działań mediów.

“Zabłąkani”
“Zabłąkani” choć są produkcją hiszpańską, to ze swą akcją przenoszą się do Berlina. To tu, w poszukiwaniu pracy, przyjeżdżają Hugo i Braulio. Obydwaj młodzieńcy, choć wykształcenie mają wyższe, w rodzinnych stronach nie mogą znaleźć pracy. Pomysł wyjazdu do Berlina rodzi się pod wpływem programu telewizyjnego, w którym to rodak chwali się karierą jaką zrobił w Niemczech.
Przyjaciele, oczami wyobraźni, widzą się na wysokich stanowiskach, w przestronnych biurach, z imponującymi pensjami i prestiżowymi zajęciami. Rzeczywistość jest oczywiście zupełnie inna. Kumple wprowadzają się do mieszkania zajmowanego przez ekscentrycznego Hiszpana i jego zarozumiałą siostrę o wiecznie złamanym sercu. A praca? Cóż… Zdecydowanie nie jest taką, jakiej się spodziewali. Przed rodzina grają dumnych biznesmenów, a na co dzień tę dumę chowają w kieszeń i biorą się do pracy, która pozwala im przetrwać trudny czas.
Ta produkcja wpisuje się w ten nurt komedii hiszpańskich, które pod płaszczem humoru kryją problemy nękające Hiszpanów. Mamy więc zabawne perypetie nieco przerysowanych postaci, ale i trochę refleksji na temat kryzysu i bezrobocia nękających znaczną liczbę mieszkańców Półwyspu Iberyjskiego. Będą romanse i tęsknoty, będzie zabawnie i refleksyjnie. Wszystko to podane ze smakiem. Proszę się częstować. Na zdrowie.
***
Nie jest łatwo znaleźć komedie hiszpańskie, które rozbawią do łez. Ja znalazłam trzy, które bardzo polecam, ale chętnie tę listę powiększę. Jeśli macie swoje typy, koniecznie dajcie znać.
Besos!
PS Recenzje innych hiszpańskich filmów znajdziesz na moim blogu Myśli i słowa wiatrem niesione. —> KLIK!
16 comments
Polecam “Jak zostać Katalonką” 🙂 Fabuła podobna do “Jak zostać Baskiem” 🙂
Jest druga część
ocho apellidos catalanes
Tak samo zabawne jak u Basków
No i to jest post dla mnie 🙂 Szukam własnie czegoś takiego! Pozostałam na “Vicky Cristina Barcelona” i szukam filmów tym podobnych, dzięki 🙂
Ach, uwielbiam ten film! Jedna z moich najukochańszych produkcji i jedna z niewielu, które oglądam więcej niż raz, maksymalnie dwa razy. 🙂
chętnie obejrzałabym ” w jednym rytmie” 🙂 cudowna lista.
Uroczy i pozytywny film, więc zachęcam do seansu. 🙂
Dzięki za polecenie! 🙂
Do usług. 🙂
Z hiszpańskich filmów znałam dotąd tylko Almodovara. Chętnie zobaczę coś innego:)
Almodovara uwielbiam! Choć dawno już nie oglądałam jego filmów. Może czas je odświeżyć?
A ten zestaw bardzo Ci polecam. Zwłaszcza “Jak zostać Baskiem”. 🙂
Wpadło mi w oko “Zabłąkani” . Z pewnością kiedyś się skuszę 🙂
W taki razie, życzę dużo dobrej zabawy w czasie seansu. 🙂
Chętnie skorzystam, tym bardziej że pogoda sprzyja tylko oglądaniu filmów 😉
To fakt. Odpoczynek w cieniu i seans filmowy to rzeczywiście niezły sposób na przetrwanie upałów. 😉
Być może, kiedyś obejrzę. ?
Gorąco zachęcam. Wiem, że lubisz trudne tematy, ale dobrze jest się czasem pośmiać. 🙂