Wyspy Owcze to jedno z tych miejsc, które wciąż pozostają niezadeptane przez turystów, choć ślady przyjezdnych są tu coraz bardziej widoczne. To miejsce pełne zaskoczeń. Pewnego dnia rzuciło urok na Macieja Brencza i tak powstały “Farerskie kadry”, najpierw blog, a niedawno także i książka.
Na mapie Wyspy Owcze (terytorium zależne Danii) znajdziecie na Morzu Norweskim. Niby niedaleko, a nie jest to popularna miejscówka turystyczna. W podróżniczym świecie mówi się o nich stosunkowo niewiele. Tym bardziej cieszy pasja Macieja Brencza, który o Farojach (jak potocznie mówi się na ten wulkaniczny archipelag osiemnastu wysp) opowiada z dużym zaangażowaniem i robi to naprawdę ciekawie. Miałam przyjemność być na jego spotkaniu autorskim i z równie niekłamaną przyjemnością przeczytałam jego książkę. To jedna z tych pozycji, które rozbudzają ciekawość świata. Autor sprawnie żongluje ciekawostkami z różnych dziedzin, dzięki czemu powstała pozycja przyjemna w odbiorze, a jednocześnie wartościowa pod względem merytorycznym. Nie wyczerpuje tematu, ale podrzuca tropy zachęcające do sięgania po inne źródła lub… podróży na wyspy.

“Farerskie kadry”, czyli wszystko o Wyspach Owczych
Maciej Brencz doskonale wie jak opowiadać, by chciano go słuchać i czytać. Ma w sobie ten rodzaj zaraźliwej pasji, która zdolna jest przeciągnąć czytelnika z punktu “Wyspy Owcze? Gdzie to, u licha, jest?!“, do “Hm… A może by tak urlop spędzić na Farojach?”. Trzeba przy okazji przyznać, że sama niezwykłość archipelagu znacznie to przeciąganie ułatwia. O ile miłośnicy all inclusive i sączenia drinków przy basenach wzruszą raczej ramionami, niż zaczną szukać połączeń do Vágar, to już tym, którzy od destynacji urlopowej wymagają nieco więcej, trudniej przyjdzie się oprzeć niezwykłej, farerskiej rzeczywistości.
Reportaż “Farerskie kadry. Wyspy, gdzie owce mówią dobranoc” pełen jest ciekawostek. Autor przeprowadza czytelników przez rozmaite dziedziny życia, dzięki czemu powstaje rozbudowany obraz życia na wyspach i farerskiej kultury. Będzie nieco historii i geografii. Pojawi się sporo scenek z życia codziennego, dzięki czemu lepiej zrozumiemy funkcjonowanie mieszkańców wyspy. Maciej Brencz podrzuca tropy literackie, muzyczne, filmowe, językowe. Wplata w swe opowieści miejscowe legendy. Opowiada o magii miejsca, ale i ludziach, którzy je zamieszkują. Głos często oddaje innym, sam ustawia się nieco z boku. To sprawia, że zamiast płynnej opowieści dostajemy kolaż ciekawostek, faktów, anegdot oraz zdjęć dopełniających całość. Tym, czego mi w tej opowieści zabrakło, są zapisy osobistych przeżyć autora.

Czy wiesz, że…?
Mam nadzieję, że po tej lekturze, Wyspy Owcze będą kojarzyć się nie tylko z twórczością Ove Løgmansbø. (Pod tym pseudonimem Remigiusz Mróz napisał trylogię kryminalną podając się za… rodowitego Farerczyka). Właściwie – jestem pewna, że tak będzie, gdyż Maciej Brencz serwuje sporą dawkę rozbudzających zainteresowanie ciekawostek.
Czy wiedzieliście, że w farerskim słowo “wiatr” ma dwieście dwadzieścia dziewięć synonimów, a (skoro już jesteśmy przy liczbach) rekord wysokości temperatury na wyspach wynosi zaledwie dwadzieścia sześć stopni Celsjusza? Czy spodziewalibyście się, że na Wyspach Owczych, nie kupicie… owczego sera? A czy słyszeliście o szalonym projekcie Sheep View 360, który polegał na wypuszczeniu pięciu owiec wyposażonych w panoramiczne kamery i czujniki GPS, by w ten sposób zapełnić lukę w materiałach serwisu Google Street View do września 2016 roku ignorującego istnienie Farojów? Witamy w świecie, w którym jedyny kanał telewizyjny nadaje przez ok. sześć godzin na dobę, a bramki w meczu eliminacji do Mistrzostw Europy przed atakiem Austriaków bronił kierowca wózka widłowego.

Pisząc o wyspach autor co rusz znajduje przykłady stanowiące o ich nietuzinkowości. Między zachwytami, nie brak miejsca na problemy związane z życiem w odosobnieniu, daleko od lądu, w niewielkiej społeczności, w niezbyt przyjaznym klimacie. Jednym z nich jest pedofilia, tutejszy temat tabu. Laurki więc nie będzie. Jakkolwiek pięknie by nie było, raj to nie tu.
“Farerskie kadry”, czyli wszystko o Wyspach Owczych, co chciałby wiedzieć ten, dla kogo to miejsce jest zagadką. Wierzę, że ta pozycja pomoże rozbudzić zainteresowanie tym zakątkiem świata.

14 comments
Witam. Uwielbiam takie książki. Podróż przygoda i marzenia… O wyspach Owczych wiem jeszcze za mało więc książka będzie mile widziana u mnie. pozdrawiam 🙂
Ja też lubię tego typu książki. Sama nie wiem, dlaczego nie sięgam po nie częściej. 🙂
Maksymalnie 26 stopni? Marzenie ! 🙂 Bardzo lubię książki podróżnicze, już dawno zwróciłem uwagę na tą książkę, muszę koniecznie przeczytać 🙂
Ja jednak wolę cieplejsze klimaty. 😀 Ale trzeba przyznać, że mnie autor zaintrygował tym miejscem.
Życzę udanej lektury i kto wiem, może zainspiruje Cię ona do podróży? 🙂
Bardzo ciekawie się zapowiada 🙂
Dlatego, mam nadzieję, że skusisz się na lekturę. 🙂
Jaka piękna okładka książki <3
A jakie wnętrze ciekawe! 🙂
Ja też uwielbiam podróże literackie. Z chęcią sięgnę o tę pozycję:)
Myślę, że się nie zawiedziesz. 🙂
Lubię takie podróże. Także te książkowe, bez wychodzenia z domu. ?
Ja też. Zwłaszcza, gdy wiem, że sama na razie nie mam możliwości zobaczenia tego o czym mogę przeczytać książkę. 🙂
Kolejna książka, z którą muszę się kiedyś zapoznać 🙂 i kolejny kuszący nieznany kawałek świata ^^ Zaintrygowały mnie te ciekawostki, chyba jeszcze przejrzę blog autora 🙂
Gorąco zachęcam! I do lektury książki, i do poznania bloga jej autora. 🙂